piątek, 18 stycznia 2013

Wpis 20:(O serialu Stargate SG-1)

Udało się bez cięższych i średnich spoilerów. Zgodnie z zapowiedzią - dziś podcast o kontynuacji omawianego wcześniej filmu.


Pobierz odcinek (00:54:47)

7 komentarzy:

  1. Łooo aleś się rozgadał :-) Ja właśnie zacząłem 10.sezon SG-1 i 3. sezon SGA. Strasznie lubię ten serial chociaż zacząłem go oglądać stosunkowo niedawno i długo trwało zanim wsiąkłem. Najpierw usiadłem ze złymi oczekiwaniami, potem chyba przez 2 lata zmęczyłem może z 5 odcinków. Jakoś sam fakt, że mam przed sobą łącznie 17 sezonów, zniechęcał mnie na starcie. Raz nawet, idąc sobie ulicą, przeliczałem w myślach jaki procent życia będę musiał poświęcić by obejrzeć całość :-) W te wakacje zrobiłem sobie zabójczy maraton, w zasadzie przez 2 miesiące nie robiąc prawie nic innego jak oglądając ten serial. Nie polecam. Bardzo zmęczony wróciłem do pracy :D Nigdy więcej. Teraz powoli kończę. Ok, został mi jeszcze jeden sezon SG-1, trzy SGA i dwa SGU, ale to mało w porównaniu z tym co za mną i powoli zaczynam żałować, że teoretycznie definitywnie zakończono seriale z tego uniwersum.

    Co mnie wkurzało w tym serialu, ale może dlatego, że wałkowałem to hurtem, to nagminne "zabijanie" bohaterów. To jest serial według konwencji telewizji lat 90tych, czyli nikt nie ginie, chyba że postać z drugiego planu. Ale tutaj po prostu dziesiątki razy bohaterowie znajdują się w sytuacji bez wyjścia, już wszyscy lamentują, już wszyscy mówią jaki dobry był z niego chłop, a tu nagle okazuje się, że jednak żyje. I ja rozumiem 10 razy, ale tu jest takie zagranie średnio co trzeci odcinek :-) Tak czy inaczej ja serial bardzo, bardzo lubię. Szkoda tylko, że raczej nie będę do niego wracał, a mam seriale, nawet zbliżonej długości (TXF), które oglądam niemal na zapętleniu - kończę dziewiąty sezon i zaczynam pierwszy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze jedno o czym nie wspomniałeś. Odcinki komediowe! Po prostu miazga. Z tego co czytałem na forum Gwrota.com, ludzie strasznie sztywno podchodzą do tego serialu i bardzo krytykują odcinki komediowe, ale ja po prostu kulałem się ze śmiechu. Nie ma tego znowu aż tak dużo, ale dajmy na to epizod o "dniu świstaka", chyba z 4. sezonu, albo 100. odcinek o kręceniu serialu opartego na SG, albo o fryzjerze, który widział w głowie wszystkie wydarzenia. Serio były momenty, że śmiałem się w głos, cofałem i znów się śmiałem. Postawienie niektórych postaci w skrajnych dla nich sytuacjach, wystarczy aby uzyskać rewelacyjny efekt.

      Czego nie znoszę to odcinków ze wspomnieniami, ale to też częste w telewizji lat 90tych - czyli odcinki z fragmentami wcześniejszych odcinków.

      Natomiast co się tyczy postaci Jacka, to ja obejrzałem film już po pierwszym sezonie serialu i strasznie mi się spodobał Kurt Russell. Mam wrażenie, że człowiek, którego syn zastrzelił się własną bronią jest właśnie postacią wypaloną, jednopłaszczyznową. RDA też jest świetny jako główna postać serialu, ale on gra wesołka, a to nie pasuje do tego jaką przeszłość ma ta postać. Choć oczywiście ma też momenty dramatyczne. Ja natomiast strasznie lubię RDA z jego ostatnich sezonów. Trochę szkoda, że on już tam jest po awansach i mało bierze udziału w akcjach i znów na forum Gwrota.com krytykują go za ten okres, że gra tak jakby mu się nic już nie chciało i jakby miał cały serial w d... Jak dla mnie to jest świetny okres tej postaci. Jego mimika, bijacy z twarzy skrajny "tu-mi-wisizm"... rewelacja :-)

      Usuń
    2. Nie zgadzam się, że RDA gra "wesołka". To znaczy, owszem, to postać mocno sarkastyczna i z twego jego sarkazmu można wysnuć wniosek o jego niepoważnym podejściu do wielu spraw, ale po uważnym wczytaniu się w ten serial widać, że on właśnie za tą fasadą komedianta to jednak gdzieś tam cierpi wewnętrznie i rozpad rodziny odreagowuje emocjonalnie na gruncie zawodowym - wchodzi z członkami swojej drużyny w związki wykraczające poza zawodową uprzejmość (z Carter wikła się w, jak mówiłem, skomplikowane relacje uczuciowe, z Danielem w relacje pokroju ojciec-syn, z Teal'ciem w pewnego rodzaju "braterstwo wojowników"). To jest wbrew pozorom całkiem zmyślnie rozplanowane i bardzo podoba mi się ten aspekt serialu.

      Co do odcinków komediowych - pełna zgoda. Nie bywam na forum GWrota, ale dla mnie cały ten serial jest zrobiony z dużą dozą autoironii i dystansu, co go ratuje przed charakterystycznym dla klasycznych space oper patosem. Odcinki komediowe są znakomite, błyskotliwe i też w znakomitej większości należą do moich ulubionych.

      Usuń
    3. I kolejny komediowy odcinek za mną. Tym razem z numerkiem 200 i znów była rewelacyjna zabawa!!! Jak dla mnie te kilka komediowych odcinków to jedne z najlepszych rzeczy jakie pojawiły się w tym serialu. A dla porównania opinie innych: http://forum.gwrota.com/index.php?showtopic=4785
      Niektórzy na prawdę powinni obrócić się, nachylić i spróbować wyciągnąć sobie kij z tyłka :-)

      Usuń
    4. @Mando

      To prawda. 200 był niesamowity - autoironiczny, pełen niesamowitych pomysłów i ze znakomitym zakończeniem.

      Usuń
  2. Chętnie bym wrócił do tego serialu, ale tego nie zrobię.
    Czekam na wersje na bluray.
    Skoro całęgo James Bonda zrobili na Bluray czy dwa sezony TNG to czekam, aż i to wydadzą.
    Może masz jakieś przecieki kiedy to może nastąpić?

    OdpowiedzUsuń